Jerzy Prządka, członek zarządu SsangYong Auto Polska: Dziś mamy ustabilizowaną, liczącą 38 punktów sieć dealerską, świadczącą usługi na najwyższym poziomie. Odświeżyliśmy niemal całą gamę modelową, a równocześnie bardzo zintensyfikowaliśmy działania marketingowe, dzięki czemu chcemy znacznie poszerzyć krąg naszych klientów. Wierzymy również, że ceny oferowanych przez nas samochodów są bardzo atrakcyjne i będziemy w stanie je utrzymać przez dłuższy czas. Paweł Janas, IBRM Samar: Jakie nadzieje sprzedażowe spółka wiąże z zaprezentowanym niedawno w Polsce elektrycznym modelem Torres EVX? Kiedy ruszy sprzedaż?
Jerzy Prządka, członek zarządu SsangYong Auto Polska: Jeśli chodzi o Torresa EVX to na razie jesteśmy po pokazie przedpremierowym, a samochód oficjalnie zadebiutuje na polskim rynku w II kwartale tego roku. Wtedy też do naszej sieci dealerskiej trafią pierwsze egzemplarze demonstracyjne oraz te przeznaczone już do sprzedaży. Jeśli chodzi o nadzieje z nim związane to nasza marka dopiero rozpoczyna przygodę z samochodami elektrycznymi, patrząc jednak na coraz szybsze tempo rozwoju e-rynku, sądzimy, że także i my będziemy w stanie wykroić dla siebie jakiś kawałek tortu. Na początek celujemy w 200-250 egzemplarzy EVX-a w pierwszym pełnym roku sprzedaży. Przyznam jednak, że 100-150 aut też będziemy uważali za całkiem dobry wynik.
W ubiegłym roku firma SsangYong Auto Polska zarejestrowała w naszym kraju 2 270 nowych samochodów, a wynik ten był o 33,06 proc. większy w stosunku do roku poprzedniego. Czy w 2024 uda się ten wynik jeszcze poprawić?
W tym roku stawiamy sobie za cel wolumen rzędu 3 500 nowych samochodów, co powinno się przełożyć na około 0,65-procentowy udział w polskim rynku, czyli o 0,25 proc. więcej niż w roku ubiegłym. W tym wzroście mają nam pomóc trzy-cztery modele. Pierwszy to oczywiście Torres, którego sprzedaż w wersji spalinowej rozpoczęła się w drugiej połowie ubiegłego roku i dopiero się rozkręca. Całkowity wolumen wesprze ponadto pick-up Musso, w przypadku którego liczymy na sprzedaż rzędu 500-550 sztuk. Motorem sprzedaży nadal pozostaną jednak modele Korando i Tivoli.
Jakie czynniki mogą pozytywnie wpłynąć na dalszy rozwój sprzedaży, a jakie będą stwarzać ryzyko?
Żyjemy w bardzo niestabilnych czasach, w związku z czym musimy prowadzić analizy dotyczące możliwych zagrożeń dla naszego biznesu. Zdajemy sobie sprawę z wielu zagrożeń we współczesnym świecie, choćby ataków na statki na Morzu Czerwonym, co nie tylko powoduje opóźnienia w dostawach, ale także sprawia, że wraz z wydłużeniem tras morskich rosną opłaty za fracht towarów. A to z kolei może odbić się na cenach przewożonych drogą morską samochodów.
Generalnie jesteśmy nastawieni optymistycznie do 2024 roku. To już będzie bowiem czwarty rok działalności spółki SsangYong Auto Polska, a to oznacza, że już odrobiliśmy pewne lekcje z przeszłości. Dziś mamy ustabilizowaną, liczącą 38 punktów sieć dealerską, świadczącą usługi na najwyższym poziomie. Odświeżyliśmy niemal całą gamę modelową, a równocześnie bardzo zintensyfikowaliśmy działania marketingowe, dzięki czemu chcemy znacznie poszerzyć krąg naszych klientów. Wierzymy również, że ceny oferowanych przez nas samochodów są bardzo atrakcyjne i będziemy w stanie je utrzymać przez dłuższy czas. Z pewnością nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.
Co wiadomo o kolejnych, poza Torresem EVX, premierach w tym roku? Plany przewidywały debiut następnych nowych aut, wśród których miały pojawić się m.in. następcy Rextona i Tivoli.
W najbliższym czasie do salonów trafi seria specjalna modelu Korando w wersji Black Edition, która na obecnym etapie życia produktu uatrakcyjni ten model w oczach klientów. Wraz z partnerami z Korei planujemy ponadto wprowadzić do oferty Torresa w wersji Coupe. Zbyt wielu szczegółów dotyczących kolejnych premier nie mogę jednak jeszcze ujawnić.
Czy oferowana także przez Grupę PTH na polskim rynku marka BAIC będzie stanowiła poważną konkurencję dla SsangYonga? Co z konkurencją w postaci pozostałych marek z Kraju Środka? Czy mogą zagrozić sprzedaży SsangYonga w naszym kraju?
Mówiąc wprost, uważam, że auta marki BAIC nie zagrożą sprzedaży SsangYonga w naszym kraju. Dla każdej z tych marek jest miejsce na rynku, choć oczywiście może się zdarzyć sytuacja, że klient przyjdzie do naszego salonu i będzie porównywał Torresa z Beijingiem. Tak samo jednak będzie te auta zestawiał z Toyotą, Skodą czy Dacią, a więc markami, które już od lat są u nas obecne. Jeszcze raz więc podkreślę, że nie widzę tu zagrożeń w postaci kanibalizacji sprzedaży którejś z naszych marek. Tak samo nie rozpatrywałbym w jakiś specjalnych kategoriach ekspansji chińskich aut na polskim rynku, to taka sama konkurencja jak ze strony niemieckich czy francuskich producentów. Ponadto dziś klient coraz częściej porównuje ze sobą poszczególne produkty, a niekoniecznie bierze pod uwagę kraj ich pochodzenia.
SsangYong Auto Polska czy już może KGM Auto Polska? SsangYong Tivoli czy KGM Tivoli? Co dalej ze zmianą nazwy marki w Europie i w Polsce? Na Torresie EVX nie ma już z przodu loga SsangYong, nazwa marki nie pojawia się także na masce czy bagażniku auta…
…ale dotychczasowe logo nadal widnieje na obręczach czy kierownicy samochodu. Prawdą jest, że firma w ubiegłym roku, wraz ze zmianami właścicielskimi, zmieniła też nazwę z SsangYong Motors na KG Mobility, ale na razie nie mamy żadnych sygnałów dotyczących zmiany brandu, przynajmniej na polskim rynku. Nasza spółka też nadal nosi dotychczasową nazwę SsangYong Auto Polska. Z całą pewnością, ewentualny proces rebrandingu – o ile do niego dojdzie – byłby wdrażany stopniowo, tak aby zarówno klienci i sieć dealerska do zmiany mieli możliwość się przygotować.
Potencjalna zmiana nazwy będzie od Was wymagała poniesienia dużych kosztów i wysiłku związanego z działaniami marketingowymi, w zasadzie od zera i to w chwili, gdy od kilku lat walczycie o spopularyzowanie wśród klientów marki SsangYong.
Zgadza się, dlatego też będziemy w tej kwestii blisko współpracować z producentem i liczymy na jego wsparcie w procesie związanym z ewentualną zmianą nazwy marki. Sytuacja taka nie jest zresztą czymś nadzwyczajnym w świecie biznesu. Grunt to tak mądrze wszystko przeprowadzić, żeby klient nie był zaskoczony tym, co się dzieje. Chodzi o to, żeby był pewny, że samochód, który kupił kilka lat wcześniej dalej jest tym samym produktem z zachowaniem dotychczasowej ochrony gwarancyjnej producenta. Podobny proces przechodziliśmy prawie 10 lat temu kiedy pracowałem dla marki Citroen, gdy w odrębny brand wydzielane były Citroeny z linii DS. Dobrze pamiętam, z jakimi wyzwaniami komunikacyjnymi musieliśmy się wtedy mierzyć. I nie wykluczam, że z tym wyzwaniem będziemy musieli się też zmierzyć w nadchodzącym okresie, ale na razie SsangYong pozostaje SsangYongiem.
Dziękuję za rozmowę
Żródło zdjęć: SsangYong Auto Polska