1. Samar.plSamar.pl
  2. Wiadomości Wiadomości
  3. Obniż ceny albo giń!
Wiadomości

Obniż ceny albo giń!

Autor: Darek Balcerzyk

Darek Balcerzyk

6 min

Wśród ekspertów motoryzacyjnych toczą się dyskusje, dlaczego europejski rynek sprzedaży nowych samochodów nie wrócił do poziomu sprzed pandemii COVID, skoro problemy spowodowane lockdownem oraz niedoborem półprzewodników zostały opanowane. Co gorsze, obecnie branża samochodowa stoi przed jeszcze większymi wyzwaniami: kurczącym się rynkiem, rosnącą konkurencją i surowszymi przepisami. W związku z tym agencja analityczna JATO wzięła pod lupę rosnące ceny samochodów.
Zobacz także Przyszłość europejskiej motoryzacji: rusza strategiczny dialog Dialog o przyszłości europejskiej motoryzacji rusza w styczniu Europa kontra świat: jak regulacje i polityka kształtują sektor motoryzacyjny?

JATO jest światowym liderem w dziedzinie danych, analiz i wywiadu motoryzacyjnego. W raporcie pt. Rising car prices and their impact on Europe’s automotive industry poddała analizie  wpływ rosnących cen samochodów na branżę motoryzacyjną w Europie.

Pandemia uderzyła w podaż samochodów

Okres pandemii COVID stanowił dramatyczną cezurę między okresem dynamicznego wzrostu europejskiego rynku sprzedaży nowych samochodów, a nagłym i niespodziewanym kryzysem. Autorzy raportu zauważają, że wpływ globalnej pandemii – szczególnie niedobór półprzewodników – stworzył stan nierównowagi, w którym podaż nie była w stanie sprostać popytowi. To zaś spowodowało dłuższy czas oczekiwania na zamówione auta i ich wyższe ceny. W latach 2021–2022 średnia cena detaliczna nowych samochodów wzrosła o 6,3%–12,5%. Rok później trend ten jeszcze przyspieszył, a ceny wzrosły od 6,7% do 16,8%, i to pomimo spowolnienia inflacji. W rezultacie w latach 2019–2023 rynek motoryzacyjny Europy Zachodniej stracił równowartość 3,3 miliona nowych aut. 

Darmowy newsletter
Najświeższe informacje, raporty i analizy z branży motoryzacyjnej. Bądź na bieżąco każdego dnia.
Nieprawidłowy adres e-mail
brak spamu bez opłat

Era popandemiczna to czas minimalnego wzrostu liczby rejestracji. W ciągu pierwszych trzech kwartałów tego roku na 28 rynkach europejskich zarejestrowano łącznie 9,74 mln nowych samochodów osobowych, co oznacza wzrost o 1,1% w porównaniu z takim samym okresem 2023 r. Nadal są to jednak wyniki znacznie niższe od poziomów osiąganych przed pandemią. Od stycznia do września 2019 r. rynek odnotował sprzedaż 12,11 mln aut, tj. o 2,36 mln sztuk więcej niż obecnie. Różnica ta jest jeszcze większa, gdy obecną sprzedaż porównamy do tej z 2018 roku – to już 2,55 mln szt. Choć Europa, jako dojrzały rynek motoryzacyjny, lata ekstremalnych wzrostów ma już raczej za sobą, to – zdaniem autorów analizy JATO – jego obecna wydajność nie jest naturalną reakcją na lata kryzysu, ale raczej dowodem na głębszy problem.

Winne restrykcyjne przepisy

Według JATO, utrzymujący się trend niskich poziomów rejestracji można wyjaśnić kilkoma czynnikami: pierwszy z nich to regulacje prawne. Dzięki nim pojazdy są bezpieczniejsze niż kiedykolwiek, wykorzystują najnowsze technologie w celu ochrony kierowców, pasażerów, pieszych i innych użytkowników dróg, a jednocześnie zapewniają ramy dla dążenia do bardziej ekologicznego transportu. Od 2035 r. wszystkie nowe samochody mają wykazywać zerową emisję. „Chociaż jest to kluczowy aspekt globalnych wysiłków na rzecz łagodzenia skutków zmiany klimatu, szybkość, z jaką można to osiągnąć, będzie dyktowana przez siłę ekonomiczną branży”, podkreślają autorzy analizy.

Do 2035 r. pozostało niewiele ponad dziesięć lat, więc fakt, że pojazdy elektryczne zasilane bateriami (BEV) stanowią zaledwie 15% całkowitej liczby rejestracji samochodów osobowych w Europie jest niepokojący. Sytuacja taka odzwierciedla, zdaniem JATO, rozdźwięk między osobami ustalającymi politykę, a tymi pracującymi w branży motoryzacyjnej. Coraz bardziej złożone regulacje, które wpływają na rentowność firm, oznaczają wyższe ceny dla końcowego konsumenta, grożą zamknięciem fabryk i redukcją miejsc pracy w całym regionie.

Wyższe ceny to mniejsza sprzedaż

Obecnie średnia cena detaliczna samochodu w Niemczech – największym rynku samochodowym w Europie – wynosi  według wyliczeń JATO - 56 735 euro. Zgodnie z danymi Federalnego Urzędu Statystycznego to więcej niż przeciętny niemiecki pracownik zarabia w ciągu roku przed opodatkowaniem (51 900 euro).

Wysokie średnie ceny aut są obserwowane również na pozostałych czterech dużych rynkach: we Francji to prawie 49 000 euro, w Hiszpanii - 54 000 euro, a we Włoszech - 56 000 euro. W Wielkiej Brytanii średnia cena detaliczna nowego samochodu wynosi 49 451 funtów (59 360 euro).

Włochy, obok Wielkiej Brytanii, są jednym z dwóch krajów z tzw. „Wielkiej Piątki”, w których ceny samochodów odnotowały największy wzrost; obecnie konsumenci płacą o 45% więcej niż w 2019 r. We Francji ceny wzrosły o 23%. 

Głównym powodem wzrostu cen w tym okresie były pojazdy z silnikami spalinowymi. Jak zauważa JATO, to sprzeczne z popularnym przekonaniem, że pojawienie się większej liczby samochodów elektrycznych podnosi ceny w całej Europie. W Niemczech między 2019 a 2024 rokiem ceny pojazdów elektrycznych wzrosły o 5,2%, podczas gdy ceny pojazdów z silnikiem spalinowym - o 26,1%. Podobną tendencję odnotowano w innych krajach (w Hiszpanii ceny aut elektrycznych wzrosły o 1,9%, spalinowych - o 17,7%; w Wielkiej Brytanii ceny elektryków wzrosły o 16,5%, aut spalinowych - o 29,4%; we Francji ceny samochodów elektrycznych nawet spadły o 6,4%, podczas gdy pojazdów z silnikiem spalinowym wzrosły o 10,4%). Wyjątkiem są Włochy, gdzie wzrosty cen pojazdów elektrycznych (31,5%) przewyższyły wzrosty cen aut spalinowych (18,4%).

Taką sytuację można częściowo wyjaśnić rosnącą ceną energii, która sprawiła, że produkcja wszystkich pojazdów stała się droższa. Ponadto wzrost produkcji BEV zwiększył popyt na komponenty akumulatorów: rządy wywierają większą presję na konsumentów, aby przeszli z pojazdów ICE na BEV, więc dostęp do tych komponentów jest coraz trudniejszy ze względu na rosnący popyt. 

Kolejnym istotnym czynnikiem jest obecność w Europie konkurencyjnych producentów z Chin. Wykorzystują oni nadarzającą się okazję, że konsumenci są zachęcani do przejścia z samochodów z silnikiem spalinowym na pojazdy elektryczne i oferują niedrogie auta elektryczne, stanowiące alternatywę dla obecnego asortymentu samochodów dostępnych w Europie. Po zabezpieczeniu łańcucha dostaw do produkcji akumulatorów Chiny utrzymują kontrolę nad tym kluczowym elementem każdego pojazdu elektrycznego. To ułatwia im produkcję aut w konkurencyjnych cenach.

Ta sama fabryka, różne ceny

Autorzy raportu JATO zauważają, że wielu producentów aut podejmuje wysiłki, aby ich produkcja i łańcuch dostaw były ograniczone do jednego kraju, aby zmniejszyć zależność od importu i uniknąć wahań kursów walutowych i ograniczeń handlowych. Decydują się wówczas na produkcję w krajach, które oferują wysoki potencjał wzrostu i korzystne warunki handlowe i niskie koszty pracy.

Doskonałym przykładem są tutaj Chiny. Przez ostatnie 20 lat prawie wszyscy europejscy, amerykańscy, japońscy i koreańscy producenci samochodów pojawili się w tym kraju. Ich początkowym celem była produkcja aut na potrzeby rozwijającego się lokalnego rynku. Ta strategia działała przez wiele lat, umożliwiając producentom zwiększenie globalnych przychodów i zysków. W tym roku, do końca września, podaje JATO, Chiny odpowiadały za 32% całkowitej sprzedaży samochodów Grupy Volkswagen; 36% sprzedaży Tesli; i 30% sprzedaży Mercedesa i BMW.

Wraz z dojrzewaniem rynku i spowolnieniem sprzedaży firmy produkujące samochody w Chinach zaczęły szukać nowych rynków i w ciągu ostatnich dwóch lat eksport z Chin wzrósł gwałtownie; w 2023 r. Chiny prześcignęły Japonię i stały się największym eksporterem samochodów na świecie. Wiele z nich to modele wyprodukowane przez zachodnich producentów, takie jak BMW iX3, Volvo EX30, Cupra Tavascan, Lincoln Nautilus, Kia EV5 lub Tesla Model 3. 

Chociaż są to modele produkowane w Chinach, nie wszystkie mają konkurencyjne ceny na rynkach eksportowych. Ten sam pojazd, pochodzący z tej samej fabryki, mający tę samą specyfikację, może mieć ceny różniące się bardzo w zależności od tego, gdzie jest sprzedawany. Porównanie cen pięciu modeli pięciu największych europejskich producentów samochodów – Volkswagena, Stellantisa, Renault, BMW i Mercedesa – pokazuje różnice między ceną sprzedaży w Chinach a ceną sprzedaży w Europie wynoszące od 41% do 183%. Na przykład produkowane w Chinach BMW iX3 kosztuje tam 52 741 EUR, a w Hiszapnii 74 600 EUR. Za Cuprę Tavascan Chińczyk zapłaci równowartość 27 312 EUR, a klient w Wielkiej Brytanii – 55 935 £ (67 551 EUR). Citroen C5 X wyceniony jest w Kraju Środka na 17 136 EUR, a we Francji na 53 500 EUR. Dacia Spring kosztuje w Chinach równowartość 6 336 EUR, a we Włoszech… 17 900 EUR (wszystkie powyższe wyliczenia za raportem JATO). Tych różnic cenowych nie da się – według JATO - uzasadnić kosztami importu. 

Pojawienie się Chin jako motoryzacyjnego supermocarstwa całkowicie zmieniło zasady gry. Jak podsumowują autorzy raportu JATO, zachodnie firmy muszą szukać nowych sposobów na obniżenie cen na coraz bardziej konkurencyjnym rynku lub ryzykować wyginięciem.

Autor

Tagi

Udostępnij

Następne publikacje

Przeczytaj także

Powiązane publikacje na podstawie kategorii i tagów