Komisja Europejska ogłosiła zmiany w regulacjach dotyczących emisji CO2 dla producentów samochodów, wydłużając im czas na dostosowanie się do wymogów. Otrzymali oni trzy lata na spełnienie limitów pierwotnie wymaganych do końca 2025 roku. Co istotne – cele pozostają bez zmian, zmienia się jedynie okres zgodności i naliczania kar. Producenci mogą więc w tym i w kolejnym roku sprzedać więcej spalinowych samochodów niż wymagały tego pierwotnie określone cele, ale najpóźniej w 2027 roku będą musieli nadrobić sprzedaż elektryków, które zrównoważą poziom emisji aut spalinowych i pozwolą osiągnąć wymaga średnią.
Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM), to ustępstwo wobec koncernów motoryzacyjnych może jednak mieć poważne konsekwencje dla mniej zamożnych krajów UE. Według prognoz agencji badawczej New Automotive poluzowanie limitów może oznaczać, że na rynki Unii nie trafi nawet 450 tys. samochodów elektrycznych. W rezultacie państwa, które już teraz odstają pod względem liczby rejestracji BEV-ów, jeszcze bardziej stracą dystans do Europy Zachodniej i Północnej.
W 2024 roku w 15 krajach Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej zarejestrowano 191 tys. pojazdów elektrycznych. Dla porównania, w pozostałych 12 krajach UE liczba ta wyniosła 1,256 mln, co stanowiło ponad 15% tamtejszego rynku motoryzacyjnego. Eksperci ostrzegają, że dalsze opóźnienie transformacji sprawi, że rozwój infrastruktury i inwestycji w te regiony również zwolni, co pogłębi istniejącą przepaść.
W sytuacji, w której limity emisyjne zostaną poluźnione, rynek pojazdów elektrycznych w Polsce odnotuje jedynie minimalny wzrost w 2025 r., z 3% do zaledwie 4%. Natomiast jeśli limity pozostałyby niezmienione, wzrost mógłby wynieść nawet 7%.Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności.
PSNM wraz z organizacjami branżowymi ze Słowacji, Włoch i Hiszpanii wystosowało list otwarty do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Apelują o utrzymanie limitów emisji CO2 na 2025 rok, argumentując, że w przeciwnym razie rynki wschodzące w UE stracą szansę na przyciąganie inwestycji i rozwój nowoczesnej mobilności.
Przedstawiciele PSNM twierdzą, że decyzja Komisji oznacza, że Europa jeszcze bardziej podzieli się na dwie prędkości – jedne kraje będą napędzać transformację, inne pozostaną w tyle. To może osłabić zdolność całej Unii do skutecznego przejścia na zrównoważony transport, a także wpłynąć na konkurencyjność przemysłu europejskiego na arenie międzynarodowej.