Historia poznańskich targów motoryzacyjnych sięga początków lat 90-tych ub. wieku. Pod nazwą Międzynarodowych Targów Motoryzacji po raz pierwszy odbyły się w 1992 roku. Wcześniej wystawa motoryzacyjna stanowiła część czerwcowych Międzynarodowy Targów Poznańskich.
Obecnej nazwy - Poznań Motor Show – użyto po raz pierwszy w 2000 roku. Tamta impreza zostanie zapamiętana nie tylko ze względu na zmianę nazwy z siermiężnie polskiej na światowo brzmiącą, ale również z ustanowionych kilku rekordów: pokazano wówczas ponad 300 modeli samochodów, wielkość ekspozycji sięgnęła 59 tys. m. kw., a liczba zwiedzających przekroczyła 117 tysięcy.
Trzy lata później Poznań Motor Show… zniknął z kalendarza imprez. Kryzys gospodarczy początku XXI wieku dotknął wrażliwą na wszelkie wahnięcia koniunktury branżę motoryzacyjną i odbił się rykoszetem na wielkich imprezach targowych, w tym na tej poznańskiej.
Do życia Poznań Motor Show został przywrócony dopiero w 2010 roku. Przez następną dekadę sukcesywnie odbudowywał swą pozycję (w 2018 roku imprezę odwiedziło prawie 151,5 tys. osób). Aż nadszedł pandemiczny rok 2020, który wyrzucił do kosza plany wszelkich zgromadzeń; epidemia COVID spowodowała trzyletnią przerwę w organizacji targów. Na mapę motoryzacyjnych imprez Poznań Motor Show wrócił w 2022 roku.
Chińczycy w roli głównej
Tegoroczne targi zapowiadane były jako wyjątkowa okazja, „by na żywo doświadczyć przyszłości motoryzacji”. Jeśli ta przyszłość wiąże się z silną obecnością w Europie i w Polsce producentów samochodów z Chin, to organizatorzy targów dotrzymali słowa. Trudno oprzeć się wrażeniu, że marki chińskie zdominowały tegoroczne spotkanie „pasjonatów oraz profesjonalistów z całego świata” (to również cytat z organizatorów) do tego stopnia, że gdyby ich zabrakło, hale targowe świeciłyby pustkami.
Gros producentów samochodów, którzy w latach poprzednich skrzętnie wynajmowali dziesiątki i setki metrów kwadratowych stoisk, by pochwalić się swymi najnowszymi modelami, w tym roku, z różnych przyczyn, zrezygnowało z uczestnictwa w poznańskim święcie motoryzacji. Lista nieobecnych była dłuższa niż tych, którzy zdecydowali się wziąć udział w czterodniowym wydarzeniu.
W oczy rzucał się szczególnie brak marek z grupy Volkswagena, dla której Poznań Motor Show stanowił dotychczas, ze względu na poznańską siedzibę Grupy, wydarzenie domowe. Doskonale widocznym tego przejawem był fakt, że niemiecki koncern wypełniał swymi samochodami praktycznie całą halę. Miejsce opuszczone przez Volkswagena zajęli w tym roku sprzedawcy jednośladów.
Co gorsze, spora część marek, która zdecydowała się na uczestnictwo w targach, reprezentowana była przez dealerów, a nie importerów. Jeśli taka tendencja utrzymałaby się w przyszłości, będzie to widomy znak obniżenia rangi imprezy do lokalnego poziomu.
W tej sytuacji liczna obecność producentów z Chin była jeszcze bardziej zauważalna i stanowiła kolejny argument za trafnością twierdzenia, że 2025 rok jest w Polsce rokiem chińskiej motoryzacji. Wystarczy przypomnieć, że marki z Kraju Środka notują z miesiąca na miesiąc kolejne rekordy sprzedaży. W marcu osiągnęły najwyższy miesięczny udział w polskim rynku - na poziomie 5,4% (dane według IBRM SAMAR). Po 20 dniach kwietnia wyniósł on już 6,8%. O ile pod koniec 2023 roku nad Wisłą działało zaledwie kilka firm, sprzedających auta wyprodukowane w Chinach, to obecnie jest ich już około dwudziestu. A w Poznaniu debiutowały kolejne.
Zdaje się, że skazani jesteśmy na przyspieszony kurs znajomości nazw chińskich marek i modeli, dotąd całkowicie nieznanych w Polsce. Po daniach chińskiej kuchni, to drugi tak spektakularny szturm produktów z Chin na nasze gusta. Nie wystarczy już znajomość takich marek jak MG, Omoda, Jaecoo, BAIC, Forthing czy BYD, które poznaliśmy w ubiegłym roku, i które pod względem stażu nad Wisłą są weteranami w porównaniu do reszty konkurencji z Chin, która nadciąga szeroką ławą.
W Poznaniu poznaliśmy marki o egzotycznie brzmiący nazwach: Dongfeng, Hongqi, SWM, Bestune, Foton, JAC Motors (nie mylić z innymi chińskim producentem aut – firmą GAC – także obecnym już w Polsce, ale akurat nieobecnym w Poznaniu), M-Hero, Voyah, DFSK, czy Leapmotor (ten ostatni niczym asteroida przeleciał nad fabryką w Tychach i odleciał do całkiem innej galaktyki). Każda z nich miała do pokazania przynajmniej kilka modeli o nazwach, które na razie trudno spamiętać, tym bardziej że atrakcyjność dla ucha niektórych oznaczeń modelowych, składających się z kombinacji literowo cyfrowych, jest co najmniej wątpliwa.
Niektórzy eksperci branżowi prognozują, że nie wszystkie marki z Chin czeka w Polsce świetlana przyszłość i po „okresie burzy i naporu” część z nich wycofa się z Europy. Póki co, jesteśmy świadkami dynamicznego zasiedlania krajowego rynku sprzedaży nowych samochodów przez chińskie koncerny. Jeśli brać za dobrą monetę deklaracje ich przedstawicieli, to wkrótce można spodziewać się znacznej rozbudowy sieci sprzedaży chińskich aut, która będzie podstawą zakładanego dynamicznego wzrostu ich sprzedaży.
Obecność firm z Kraju Środka na Poznań Motor Show zaznaczyła się nie tylko wielością marek i bogactwem oferty, ale również nieznanym dotychczas u nas (a przynajmniej bardzo mało popularnym) zwyczajem targowym. Dotychczas bowiem firmy samochodowe traktowały targi motoryzacyjne jak miejsce, gdzie samochody są wyłącznie pokazywane. Dlatego zapewne w stosunku do tego rodzaju wydarzeń często używa się bardziej nobilitującego terminu „salon samochodowy”. Z zasady więc podczas targów/salonów nie handlowano autami.
Inaczej jest na Dalekim Wschodzie. Targi są tam równie dobrym miejscem do sprzedania samochodu, jak każde inne, i to mimo nazwy „Motor Show”. Na przykład, podczas niedawno zakończonego 45. Międzynarodowego Salonu Samochodowego w Bangkoku (Bangkok International Motor Show) dokonano 53 438 rezerwacji samochodów. Wystawcy chińscy starają się ten zwyczaj zaszczepić na polskim gruncie. Nie dość, że na co dzień oferują auta po bardzo konkurencyjnych cenach (czym zmuszają do rewizji cenników pozostałych sprzedawców), to jeszcze zachęcali do rezerwowania bądź kupowania samochodów podczas Poznań Motor Show z rabatami sięgającymi 15 tys. zł.
Oczywiście wielką przesadą byłoby stwierdzenie, że poza Chińczykami nie było życia na Poznań Motor Show, a wobec masowej obecności produktów z Chin, pozostali sprzedawcy stanowili dla nich tło i spełniali się co najwyżej w roli statystów. Nic bardziej mylnego, solidnie i z pełnym zaangażowaniem grali… role drugoplanowe.
W Poznaniu stawili się producenci azjatyccy, z Japonii i z Korei. Tych pierwszych reprezentowała przede wszystkim Mazda (z premierą Mazdy 6e, pięciodrzwiowego hatchbacku segmentu D z opcją szybkiego ładowania; to najnowszy samochód Mazdy z napędem elektrycznym), Suzuki (z modelem e VITARA - pierwszym całkowicie elektrycznym SUV-em Suzuki, pierwszym autem elektrycznym tej japońskiej marki z napędem na cztery koła „ALLGRIP”) oraz Honda; ci drudzy byli w pełnym składzie: z nowości KIA pokazała elektryczny samochód osobowy EV6 oraz dostawczy PV-5; Hyundai zaprezentował premierowo model IONIQ 5 N o mocy 650 KM oraz futurystyczny, napędzany wodorem koncepcyjny SUV – INITIUM; KGM (dawniej Ssangyong) wystawił odnowioną gamę na czele z modelem Actyon.
W Poznaniu najbardziej brakowało przedstawicieli europejskiej motoryzacji. Na większą skalę reprezentował ją Mercedes z premierą modelu Mercedes-Maybach SL 680 Monogram Series, do którego garnitur zaprojektował Tomasz Miller, właściciel firmy krawieckiej Miler Menswear. Stoisko Renault zaznaczyło się wystawieniem na widok publiczny żółtego modelu Renault 5.
Warto odnotować (skromną, ale jednak) obecność brytyjskiej marki Ineos, producenta terenowego auta Grenadier. Amerykańska motoryzacja była reprezentowana przez dealera, sprzedającego auta marki RAM oraz przez Corvette E-Ray - pierwszy hybrydowy model marki.
Poznańskie targi motoryzacyjne nie tylko nowymi samochodami stoją. Silnie reprezentowana była wspomniana już branża motocyklowa, nie zabrakło też klasyków oraz stoisk z różnymi motoryzacyjnymi gadżetami. A na placu między halami królowały pokazy driftu.
Oczywiście były obecne, choć wbrew temu, czego można było się spodziewać, nie stanowiły głównej atrakcji targów. W Poznań Motor Show wzięły udział w skali odpowiedniej do swego udziału w polskim rynku: najnowsze dane IBRM SAMAR, dotyczące sprzedaży nowych samochodów osobowych w ciągu 20 dni kwietnia wskazują, że udział samochodów elektrycznych (BEV) wyniósł 5,1%. Warto podkreślić, że to rekordowy poziom udziału w historii. (nota bene, jak wyliczył IBRM SAMAR, udział „elektryków” w ofercie chińskich marek stanowi zaledwie 3,4% ).
Szkoda, że producenci aut na prąd nie poszli śladem wystawców z Chin i nie proponowali na miejscu atrakcyjnej możliwości zakupu (czyt. z odpowiednim rabatem). W powiązaniu z programem „NaszEauto” mogła być to interesująca forma promocji elektromobilności.
Podsumowanie
Wedle oficjalnych informacji organizatorów Poznań Motor Show 2025 zgromadził:
niemal 200 marek i wystawców w 9 pawilonach wystawienniczych, ponad 20 premierowych modeli i nowych marek na polskim rynku, ponad 70 prelekcji na scenach oraz kilkadziesiąt gwiazd motosportu.
To dobra informacja, pokazująca, że branża motoryzacyjna mimo zawirowań i wielu problemów nadal żyje i ma sporo do zaoferowania. Na razie nie podano liczby zwiedzających. Zapewne trwa jeszcze ich liczenie.
Na koniec, coś z własnego ogródka. Jak zwykle dzień medialny (zwany światowo Media Day) pokazuje jak liczne od święta jest grono krajowych dziennikarzy motoryzacyjnych, choć na co dzień to dość wąska grupa. Z lekką złośliwością można zaryzykować twierdzenie, że najliczniej reprezentowane było gremium mediów młodzieżowych z redaktorami w wieku nastoletnim.
Tak naprawdę Media Day nie jest (wyłącznie) dla dziennikarzy, którzy chcą (i potrzebują) tego dnia dla celów profesjonalnych. Nie tylko, aby uczestniczyć w uroczystych odsłonięciach debiutujących w Poznaniu aut, i nie tylko, aby pstryknąć kilka fotek (niekoniecznie „sweet foci”), czy nagrać telewizyjny/youtubowy materiał, ale też, aby spotkać się i porozmawiać z wystawcami. Spory tłum osób spoza branży utrudniał pracę dziennikarzom.
Jak wynika z informacji zawartych na stronie internetowej Poznań Motor Show, Media Day
to idealna okazja, by zobaczyć premiery samochodów i motocykli w bardziej kameralnej atmosferze. Co ważne, wstęp tego dnia nie jest zarezerwowany wyłącznie dla dziennikarzy! Każdy może kupić bilet i cieszyć się komfortem zwiedzania przy mniejszej liczbie odwiedzających. Chociaż bilety na Media Day są droższe, to właśnie tego dnia odbywają się najbardziej ekskluzywne pokazy i prezentacje premierowe.
Cóż, taka to specyfika Poznań Motor Show, rozumiem też potrzebę „zmonetyzowania” wydarzenia. Może warto byłoby jednak zastanowić się nad wprowadzeniem znanego z innych targów kompromisowego rozwiązania, że w Media Day osoby postronne są wpuszczane dopiero w drugiej połowie dnia. Tak czy inaczej: Poznań Motor Show, do zobaczenia za rok (prawdopodobnie).