Ostatnie lata pokazały, że zainteresowanie modelem agencyjnym w branży motoryzacyjnej jest mniejsze niż przewidywano. Niektóre sieci dealerskie próbowały utrwalić ten system, głównie z powodu zainwestowanych zasobów – czasu, pieniędzy i przygotowanych zespołów. Jednak w praktyce model ten ogranicza się często do wybranych klientów lub modeli aut, co sprawia, że jego potencjał jest niewielki.
Przykładem jest Stellantis, który w zeszłym roku ogłaszał wdrożenie modelu agencyjnego, lecz przesunął jego realizację w Polsce na rok 2027. Niedawno z kolei Grupa Volkswagen ogłosiła przegląd modelu agencyjnego ze względu na wolniejsze niż przewidywano tempo transformacji rynku elektromobilności. Koncern zapowiada kompleksowy przegląd strategii sprzedaży na wybranych rynkach europejskich, w tym w Polsce. Jak podkreśla niemiecki producent, kluczowym celem pozostaje docelowo model bezpośredniej sprzedaży do klienta, jednak zmieniające się warunki rynkowe wymuszają weryfikację dotychczasowych założeń.
Decyzje importerów wskazują, że tradycyjny model sprzedaży – oparty na zakupie samochodów na własność i zarządzaniu zapasami – jest bardziej opłacalny. Model agencyjny, który zakłada sprzedaż samochodów pod konkretne zamówienia, bez tworzenia zapasów, nie przyniósł producentom aut oczekiwanych korzyści finansowych.
W efekcie wiele wskazuje na to, że zapowiedzi rewolucji w sprzedaży samochodów okazały się bardziej deklaracjami niż realnymi zmianami. Dla importerów kluczowe pozostają liczby – a model agencyjny, mimo swoich zalet, nie zdołał ich przekonać do porzucenia tradycyjnych metod działania.
Źródła: Prezentacja Pawła Tuzinka, prezesa Związku Dealerów Samochodów podczas konferencji z 12 grudnia 2024 roku, poświęconej kondycji branży dealerskiej w Polsce oraz Grupa Volkswagen.